– Wczoraj złożono na mnie doniesienie, że przetrzymuję zwłoki w stodole i mogło dojść do ich zbezczeszczenia – mówi oburzony Pawel Wawryk, właściciel zakładu pogrzebowego „Syjon” w Staszowie. – To bezpodstawne oskarżenie, ale popsuło mi sporo nerwów.
Ewa Opałka, kierownik nadzoru oddziału sanitarnego w Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologiczno w Staszowie potwierdza, że wpłynęło do nich zawiadomienie o tym, że właściciel zakładu przechowuje ciała w złych warunkach, w ciepłym pomieszczeniu, zamiast w chłodni. – Nastały bardzo dziwne czasy, bo odkąd tu pracuję po raz pierwszy spotkałam się z tego typu zarzutami – mówi kierownik Opałka. – Zawsze jednak musimy reagować na takie sygnały. Pojechaliśmy na miejsce zdarzenia razem z policją, ale we wskazanym przez informatora miejscu nie znaleźliśmy żadnych zwłok. Obejrzeliśmy wszystkie pomieszczenia dokładnie i ciał nie było. Trudno powiedzieć, o co chodziło tej osobie, która złożyła takie zawiadomienie czy zrobiła to konkurencja, bo chciała skompromitować ten zakład, czy o coś innego.
Autor: Marcin Jarosz
Pełny tekst na stronie Echo Dnia