Rachunek zysków i strat nie zmienia się od lat. Gdyby nie pomoc państwa i gminy firmy by nie było. Ale trwanie też ma swoją cenę.
Jeszcze w 2007 roku, kiedy staszowski PKS będący własnością Skarbu Państwa „zrywał” umowę z PKP na dzierżawę dworca snuło się wizje budowy nowego dworca. Ówczesny prezes spółki Zbigniew Nowak pokazywał nawet projekt przyszłego obiektu na miarę i możliwości i potrzeb przewoźnika.
BYŁA PROSPERITA, NIKT NIE ODKŁADAŁ, AŻ TU NAGLE…
Dlaczego dworzec nie powstał skoro jego szacunkowa budowa kosztowałaby mniej niż roczny haracz za korzystanie z nieczynnego dworca PKP?. Nikt wtedy nie umiał jasno powiedzieć na to pytanie podobnie jak nie było odpowiedzi na pytanie, dlaczego tkwiono w złodziejskiej umowie przez wiele lat, wydając lekką ręką 400 tysięcy złotych?
Autor: Marcin Jarosz
Pełny tekst na stronie Echo Dnia