Dawno nie było takiej burzy na i tak emocjonujących zwykle obradach staszowskiej Rady Miejskiej. Poszło o jeden z ośrodków wypoczynkowych w obrębie popularnego Golejowa. Zamiarom jego sprzedaży przeciwstawiła się opozycja.
Kiedyś słynna nie tylko w okolicach Staszowa „Wilga” mogła uchodzić za miejsce idealne dla letniego wypoczynku. 124 miejsca noclegowe w prawie czterdziestu domkach, położonych w najatrakcyjniejszym bodaj punkcie Golejowa – tuż nad największym z tamtejszych jezior – kusiło turystów nawet z odległych stron. Ostatnie lata przyniosły jednak sporo zmian w obrębie obleganego kąpieliska.
NĘDZA
Wszystkie prawie ośrodki wypoczynkowe i lokale gastronomiczne są teraz w rękach prywatnych i stopniowo poprawiają swój standard. „Wilga” wygląda przy nich jak, nie przymierzając, uboga krewna. Ten kompleks pozostaje ciągle pod administracją gminy. Jest mocno niedoinwestowany, co widać już na pierwszy rzut oka. Zdaniem burmistrza Andrzeja Iskry, samorządu nie stać na wykonanie tam naglących coraz bardziej prac remontowych, stąd też pojawił się zamysł wydzierżawienia, a najlepiej sprzedaży ośrodka.
By jednak formalnie cała procedura mogła ruszyć z miejsca, konieczne było wyłączenie „Wilgi” spod kurateli Ośrodka Sportu i Rekreacji, bowiem od niedawna stanowi ona jeden z zarządzanych przez niego obiektów. To właśnie nastąpić miało na sesji, która odbyła się pod sam koniec lutego. Pozornie niewiele znaczący, bo nie rozstrzygający jeszcze niczego projekt uchwały, okazał się jednak prawdziwą kością niezgody, pomiędzy dwiema zwaśnionymi stronami samorządowej sceny.
TYLKO DLA STANOWISKA
Nim rozgorzała pełna wzajemnych oskarżeń i przepychanek dyskusja, odczytane zostało pismo, które sporządził urzędujący od niedawna nowy dyrektor OSiR Rafał Glegoła. Była w nim mowa m.in. o finansowych wynikach „Wilgi”. Domki, choć podobno w stu procentach wykorzystywane, generują straty. Te nie są zatrważająco wielkie, bo w granicach dwudziestu paru tysięcy złotych, jednak zdaniem burmistrza, gdyby nie fakt, że do porządkowania terenu ośrodka zaangażowany został sztab ludzi z grupy interwencyjnej, bilans były znacznie mniej korzystny.
– Nie ukrywam, że najlepszym rozwiązaniem byłaby sprzedaż „Wilgi” – zaznacza A. Iskra. – To ostatni moment, kiedy można to zrobić w miarę korzystnie. Stan obiektu ulega sukcesywnie pogorszeniu. Te domki są bardzo niskiej kategorii, a gminy nie stać na to by teraz tam inwestować. Budżet nie jest z gumy.
Burmistrza poparł natychmiast radny Czesław Dyl, który dowodził, że los ośrodka został przypieczętowany po wyborach w 2002 roku.
– Wcześniej był on administrowany przez gminę, ale miał prywatnego dzierżawcę – mówił Cz. Dyl – Poprzedni burmistrz stworzył nowy twór – OSiR- po to tylko by dać jednemu ze swoich ludzi stanowisko dyrektora. „Wilga” została wrzucona do puli osirowskich obiektów. Tam są skandaliczne warunki. Grzyb na ścianach i parę walących się domków.
– Pan sobie może spać w hotelach, jak pana stać, ale nie każdy ma taką możliwość – odparował radnemu Dylowi Henryk Makuch, który zarzucił burmistrzowi, że opozycja po raz kolejny postawiona została w sytuacji, gdzie podejmować ma ważną decyzję, bez dostatecznej znajomości tematu.
Podobne zdanie wyraziła chwilę potem Henryka Markowska. – Jest cała masa pytań, na które nie uzyskaliśmy odpowiedzi – tłumaczyła – Co stanie się w wypadku sprzedaży obiektu, z pracownikami? Czy nowy właściciel zadba o plażę? Czy dalej będzie ona dostępna dla wszystkich, czy ją ogrodzi i przeznaczy jedynie dla swoich gości? Nikt nam tego nie wyjaśnił, mimo, że takie informacje rada powinna przed głosowaniem otrzymać.
Autor: Rafał Staszewski
Pełny tekst w Tygodniku Nadwiślańskim Nr 11 (1505) z dn. 18 marca 2010 r.