Nie ma kasy z warzywniaka

Problemy popularnego „Zieleniaka” w Staszowie powracają na nowo. Sprzedawcy skarżą się na zarządcę placu. Ten mówi, że do interesu musi dokładać, bo urzędnicy nie pozwalają zarobić.

Plac przy ulicy Jana Pawła II to zielone targowisko Staszowa. Tutaj można kupić wszelkie owoce, jakie tylko wydała tutejsza ziemia. Od warzyw poprzez owoce na bogactwie okolicznych lasów skończywszy. W sezonie letnim można się naprawdę obłowić. Oprócz tego można tutaj spotkać wiejskie wyroby i pospolite stragany obwieszone ciuchami.

STARE – NOWE PROBLEMY

Ale sielanka kończy się tuż po wejściu na teren popularnego „Zieleniaka”. Bliskość supermarketu z cenami warzyw niższymi niż tutaj sprawia, że wielu klientów omija to miejsce. O ile latem jest tutaj gwarno, to jesień i zima jest wyjątkowo trudnym okresem dla handlujących na zielonym bazarze.

W ubiegłym roku opisywaliśmy problemy związane z zimową aurą i brakiem należytego przygotowania placu targowego. Handlujący skarżyli się wówczas na brak pojemników z piaskiem, którym można posypać teren, który przypomina lodowisko. Po roku temat ten wraca ponownie lecz tym razem jako jeden z wielu.

Autor: Marcin Jarosz
Pełny tekst na stronie Echo Dnia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *