Wójt zapraszał Lecha Kaczyńskiego na tegoroczny turniej rycerski. Finał rozmów miał nastąpić pod koniec kwietnia. Z kolei poseł nie opuszczał ani jednej imprezy w polskim Carcassonne.
Przemysława Gosiewskiego lubiano w Staszowskiem, a i on nie stronił od odwiedzania tych stron. Szczególnie chyba upodobał sobie jednak Szydłów. Była to jedna z pierwszych miejscowości w Świętokrzyskiem, które odwiedził w 2001 roku startując w wyborach do Sejmu.
JESZCZE NIE POSEŁ A JUŻ SZYDŁÓW POLUBIŁ
Później uroda polskiego Carcassonne przyciągała coraz mocniej. Bywały czasy, że latem Gosiewski odwiedzał Szydłów średnio 2 razy w miesiącu. Wszystko zaczęło się w 2001 roku od dość niecodziennego zaproszenia.
Staszów bardzo ucierpiał podczas powodzi, dlatego powstał pomysł, aby zaprosić kandydatów, na krótkie prezentacje. Każdy z nich miał zapłacić za 3 minuty po 200 złotych a zebrana w ten sposób kasa miała pójść na konto Zespołu Szkół na Koszarowej, który ucierpiał dość mocno wskutek powodzi. Kandydatów zaprezentowało się jedenastu a na konto szkoły trafiło 2200 złotych.
– Przemysława Gosiewskiego poznałem w lipcu 2001 roku. Wówczas on nie był jeszcze posłem, a ja nie byłem wójtem. Zajmowałem się właśnie tą akcją na rzecz szkoły – wspomina pierwsze spotkanie Jan Klamczyński, wójt Szydłowa.
Autor: Marcin Jarosz
Pełny tekst w Echo Dnia – Echo Powiśla Nr 16 (344) z dn. 23 kwietnia 2010 r.