Budowa mostu na Wiśle w Połańcu i drogi wojewódzkiej po stronie świętokrzyskiej zagrożona. Protest mieszkańców z Rytwian, Kłody i Staszowa totalnie zaskoczył urzędników. To może doprowadzić do tego, że budowa nie ruszy i trzeba będzie oddać gigantyczne unijne pieniądze.
Kiedy w lutym 2009 roku podpisywano umowę z konsorcjum Schuessler na wykonanie dokumentacji technicznej, okrzyknięto to jako moment od którego wszystko pójdzie już bez większych problemów.
Plan dotyczy rozbudowy drogi wojewódzkiej na odcinku Staszów – Połaniec, koncepcji przeprawy mostowej na Wiśle i budowy nowego odcinka drogi wojewódzkiej po stronie podkarpackiej, która wiodłaby do Mielca. Po dwóch latach rysowania kresek i konsultacji wybrano z pośród kilku propozycji jeden wariant przebiegu drogi wojewódzkiej na odcinku Staszów – Połaniec.
Od tego momentu to, co wydawałoby się proste zaczęło się dość mocno komplikować, bo droga w nowym wydaniu jedne wioski ominie łukiem, a inne nie. I jest to kością niezgody pomiędzy decydentami, a tymi, którzy zamiast względnego spokoju dostaną ekran z pleksi kilka metrów od okien domów.
Draka wybuchła po tym, jak Świętokrzyski Zarząd Dróg Wojewódzkich wspólnie z władzami samorządowymi przedstawił mieszkańcom wybrany przez siebie projekt przebiegu drogi. W opozycji do niego natychmiast stanęła część mieszkańców Kłody, Rytwian i Staszowa.
Autor: Marcin Jarosz
Pełny tekst na stronie Echo Dnia