Za dużo kart do głosowania, zła instrukcja dla wyborców, a walczący o kolejną kadencję wójt robiący wszystko, by nie stracić stanowisko. Wybory w gminie Tuczępy znów budzą kontrowersje.
Walka o władzę o w gminie w powiecie buskim wzbudza wiele wątpliwości od lat. Wójt Leopold Łabęcki i jego zwolennicy robią wszystko, by utrzymać się przy władzy. Przed czterema laty za kotarą w lokalu wyborczym przebywał syn jednego z kandydatów na radnego. I awanturował się, gdy kazano mu opuścić to miejsce.
Z kolei zastępca wójta Tadeusz Jewiarz jako członek obwodowej komisji w Tuczępach zajmował się spisywaniem wyborców, którzy jeszcze nie głosowali. Często wychodził do urzędu gminy, wysyłał SMS-y.
Podejrzewano, że przekazuje te dane, a ludzie wójta mobilizowali nieobecnych do przyjścia na wybory. Przerwano nawet głosowanie, wezwano policję, zawiadomiono wojewódzkiego komisarza wyborczego. Jewiarz został w końcu wykluczony z komisji. W rozmowie z „Gazetą” deklarował, że nie zgodzi się już wejść do niej. Jednak w tym roku znów był członkiem komisji w Tuczępach. Jak informowano nas wczoraj nie wychodził już jednak z lokalu i był bacznie obserwowany przez resztę komisji oraz mężów zaufania z opozycji.
Nie oznacza to jednak, że w gminie wybory przebiegały bez zakłóceń.
Autor: Janusz Kędracki
Pełny tekst na stronie Gazety Wyborczej