Krwawy dramat na mszy świętej w Staszowie

Krzyki, ucieczka, błysk noża i krew. Takie sceny rozegrały się w niedzielę na jednej z mszy świętych w Staszowie. Nie wiadomo dlaczego młody mężczyzna ranił nożem trzy kobiety a potem usiłował popełnić samobójstwo.

Nabożeństwo dziękczynne w kościele świętego Bartłomieja w Staszowie zamieniło się w jednej chwili w horror nie do opisania. Relacje świadków tragedii opisują istne piekło.

W małym zabytkowym kościółku msza święta odbywa się wówczas, gdy zakończy się kolejny etap renowacji. Tak było i dzisiaj bo wiernym ukazano odnowione, przepiękne ołtarze boczne i nową posadzkę. Nikt nie przypuszczał że za kilka minut rozegra się tutaj prawdziwe piekło.

- Było około 13 – mówi jeden z uczestników mszy świętej. – Stałem na zewnątrz. Widziałem tego gościa. Dziwny był. Na dworze upał a on w płaszczu. Wchodził do kościoła i wychodził. Naprawdę dziwnie się zachowywał – opisuje chwile tuż przed dramatem. Później usłyszałem przeraźliwy krzyk i tłum, który wybiegał z kościoła. Ludzie tratowali się nawzajem. Myślałem, że oberwał się drewniany chór – opowiada mężczyzna.

Później mężczyzna wbiegł do środka i zobaczył obok prawego filara leżącego mężczyznę z nożem wbitym w gardło. – To był on. Wielka plama krwi, krzyk dookoła, jakiś obłęd – mówi mężczyzna.

Autor: Marcin Jarosz
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Echo Dnia"