Z 19 wsi w gminie Łubnice 12 znalazło się pod wodą. Trzeci raz powódź ludziom zabiera wszystko. – Gdyby państwo wzięło tę gospodarkę, to w życiu już bym tu nie wrócił – mówi Władysław Kalita ze wsi Budziska.
W Budziskach, które całe zostały zalane, w piątek w wielu domach jeszcze stała woda. Ludzie powoli wynosili sprzęty, meble, ubrania. – Wszystko nadaje się do wyrzucenia, nie daliśmy uratować niczego oprócz zwierząt – mówi Halina Kalita. O świcie we wtorek zaczęli wywozić zwierzęta – kilka krów i kilkadziesiąt świń. Najpierw do pobliskiej Ruszczy do znajomych, a gdy okazało się, że i tam dociera powódź – do kolejnej miejscowości – Rataje.
Im, tak jak i innym mieszkańcom wsi, woda pozalewała także pasze dla zwierząt. To dla nich jest największy problem. – Zwierzęta trzeba karmić, a nie ma czym. I nie będzie czym później, bo przecież to, co było na polach, do niczego się nie nadaje. Jedynie trawa, której pierwszy pokos trzeba będzie wyrzucić, bo to wszystko zmulone, ale kolejny już jakiś tam będzie – zastanawia się Władysław Kalita.
Powódź zniszczyła wszystkie uprawy. Pani Alina Jurgowska tylko w tym roku wydała 20 tys. zł. na posadzenie młodych jabłoni. – Już się nie przyjmą, zgniją. Nie będzie też owoców ze starszych drzew, bo woda była po korony, zniszczyła je. I w takiej sytuacji jak ja jest wielu mieszkańców wsi, bo tu utrzymujemy się z sadów i uprawy truskawek – opowiada. Powódź postawiła też pod znakiem zapytania jej zawodową działalność, bo prowadzi skup owoców. – A teraz nie mam z kim zawierać umów, bo nikt nie będzie miał zbiorów. Poza tym woda zalała wagi, hale, wszystko. Jak tu sobie z tym radzić – pyta.
Dla mieszkańców Budzisk i pobliskiego Maśnika (to już gmina Połaniec) to już trzecia powódź w ostatnich latach. Woda zatopiła wsie w 1997, 2001 i teraz. Tylko wtedy wylewała Wisła, teraz woda przerwała wały na kanale Strumień. – Wie pani, gdyby państwo to ode mnie kupiło, zapłaciło jakieś odszkodowanie, to zabrałbym się stąd i nigdy już nie wrócił tutaj. Nigdy. Sił nie ma, żeby się wciąż podnosić – mówi Władysław Kalita.
Gmina Łubnice leży w zlewni trzech rzek: Wisły, kanału Strumień i rzeki Wschodniej. Obecna powódź zalała prawie 80 proc. gminy. Wójt Anna Krystyna Grajko mówi, że bez długofalowej pomocy ludzie sobie tu nie poradzą. – Żyją i utrzymują się z rolnictwa, hodowli zwierząt i ogrodnictwa. Powódź zniszczyła wszystko, nawet jeśli teraz otrzymają zasiłki na remonty domów, pomoc rzeczową od ludzi, to do przyszłego roku, aż nie zbiorą przyszłorocznych upraw, nie będą mieli z czego żyć – podkreśla.
Gmina też liczy na jakąś pomoc. Wójt Grajko podkreśla, że trzeba będzie rolnikom umorzyć podatki, a te stanowiły 12 proc. dochodu gminy. Tymczasem woda zniszczyła kilkadziesiąt dróg, zalała szkołę i dwie świetlice. – Już zbieramy dane potrzebne do wypłaty pierwszych zasiłków, służby sanitarno-weterynaryjne jeżdżą, żeby dezynfekować budynki, do których mają wrócić zwierzęta. Dzielimy dary – wylicza pani wójt.
I prosi o pomoc. Bardzo potrzebne są osuszacze, żeby ludzie szybciej mogli zamieszkać w domach. – Nawet do wypożyczenia na jakiś czas – prosi. Potrzebne są środki czystości i sprzęt do porządkowania po powodzi. Ale najbardziej pasze dla zwierząt.
Ty też możesz pomóc
Osoby, które chciałyby pomóc, proszone są o kontakt z Urzędem Gminy w Łubnicach tel. 15 8659220. Można też pisać pod adres: lubnice@wp.pl
Autor: Joanna Gergont
Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce