Jemu bizony jedzą z ręki – w Kurozwękach jak na Dzikim Zachodzie

Gospodarz Martin Popiel i chętni na przeżycie niezwykłej przygody, wyposażeni w terenówkę i kromkę chleba jadą w sam środek stada.

W podstaszowskiej „bizonlandii” można podglądać życie pokaźnego stadka bizonów amerykańskich. Kto jednak ma ochotę spotkać się oko w oko z ważącym minimum pół tony, dorosłym osobnikiem może wybrać się w niecodzienną przejażdżkę z gospodarzem i założycielem hodowli – Martinem Popielem. Tylko jemu bizony jedzą z ręki.

Hodowla założona w Kurozwękach przez Martina Popiela ma już dwanaście lat. W 2000 roku na okalających teren Zespołu Pałacowego łąkach pojawiło się 20 jałówek i dwa byki, które sprowadzono z Belgii. Dziś stado liczy niemal sto sztuk i jest najchętniej odwiedzaną atrakcją przez turystów przyjeżdżających do Kurozwęk.

Autor: Marcin Jarosz
Pełny tekst na stronie Echo Dnia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *