Staszowscy urzędnicy chcą kupić nowy samochód. Do wydania mają okrągłe sto tysięcy złotych. – To będzie samochód urzędu, nie mój – mówi burmistrz Romuald Garczewski.
Staszowscy internauci na miejscowym portalu wyrazili zdziwienie, że w czasie dużego kryzysu w gminnej kasie urzędnicy chcą kupić dla potrzeb urzędu nowy samochód. Solą w oku jest nie to, że gmina potrzebuje samochodu, ale fakt, że urzędnicy ich zdaniem chcą niejako wozić się po mieście niczym bonzowie.
Po co urzędnikom ze Staszowa nowy samochód? – Do naszej dyspozycji jest polonez, który zagraża bezpieczeństwu kierowcy i pasażerów, jest fiat który przejęliśmy z urzędu skarbowego – tłumaczy burmistrz Staszowa. Na stanie jest jeszcze opel vectra. Burmistrz tłumaczy, że tak naprawdę nie ma czym jeździć.
Autor: MJR
Pełny tekst na stronie Echo Dnia