Ekologiczna znaczy zdrowa

Kilka kilometrów od Bogorii, w niewielkiej wiosce o nazwie Mała Wieś mieszkają Państwo Maria i Konrad Lipińscy. Od ponad 20 lat są rolnikami. Gospodarzą na blisko 13 hektarach urodzajnej ziemi, która za włożony w nią trud i pracę odwdzięcza się udanymi, zdrowymi zbiorami.

Już na pierwszy rzut oka widać wzorowo prowadzone gospodarstwo. Wszędzie panuje ład i porządek. Na polu, pomimo późnej jesieni, grządki i międzyrzędzia z rosnącą tu zieloną pietruszką i szczypiorkiem są idealnie utrzymane. Gospodarstwo to, poza wzorowym wręcz prowadzeniem, wyróżnia się spośród innych gospodarstw rolnych swoją specjalizacją. Specjalizuje się w produkcji ekologicznej. Nic więc dziwnego, że nosi nazwę demonstracyjne gospodarstwo ekologiczne, w którym wszystkie bez wyjątku uprawy są poddawane ostremu reżimowi i ciągłej kontroli.

Uprawiane tu owoce, warzywa i zioła są tak zdrowe, że można je spożywać wprost z pola, bez obawy o swój stan zdrowia. Przygoda z rolnictwem dla Konrada Lipińskiego rozpoczęła się dokładnie 23 lata temu, kiedy po śmierci swoich rodziców wespół ze swoimi braćmi objął w posiadanie część pozostawionego im majątek. Jako jeden ze spadkobierców odziedziczył sześć hektarów urodzajnej ziemi wraz z domem i zabudowaniami gospodarczymi. I to wtedy, jak to się mówi, powrócił do korzeni, do ziemi żywicielki, z którą od dziecka łączyła go jakaś niezwykle mocna nić, jakaś trudna do zdefiniowania więź.

Dziś z dumą podkreśla, że gospodarzy w miejscu, gdzie przed wojną jego dziadkowie mieli liczący ponad 400 hektarów majątek ziemski, po którym dziś pozostało kilkanaście hektarów ziemi, częściowo ocalony dworek szlachecki i dwa liczące ponad 100 lat piękne dęby, które są jedynymi, milczącymi świadkami tamtych czasów.

Jak podkreśla, do powrotu na wieś i do pracy w rolnictwie zmusiła go wielka miłość do matki żywicielki, jaką jest ta ziemia. Od samego początku chciał robić coś, co daje mu wielką satysfakcję, a ludziom dobry produkt. Postanowił podjąć się wielkiego wyzwania, produkować to, czego inni nie produkują. I to zrobił….

W 1996 roku wraz ze swoją żoną Marią postanowił zająć się rolnictwem ekologicznym, rolnictwem, gdzie uprawia się rośliny, warzywa i owoce bez jakichkolwiek zastosowań środków ochrony roślin czy nawozów sztucznych. Podejmując taką decyzję wiedział doskonale na co się porywa. Zdawał sobie sprawę z tego, że wszystkie bez wyjątku prace polowe trzeba będzie wykonywać ręcznie, a to oznaczało, że bezgranicznie będzie musiał poświęcić się tej pracy, poznać trud pracy w ziemi, która od wieków rodziła i rodzić będzie. Stosować tradycyjną metodę uprawy pozbawioną najnowszych osiągnięć w rolnictwie, opartą na naturze.

Autor: Andrzej Borycki
Pełny tekst w Extra Powiśle nr 8 z dn. 5 listopada 2009 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *