Mieszkają w kiepskich warunkach w jednej z wsi pod Osiekiem. Starali się o pieniądze na likwidację barier architektonicznych, ale nic z tego nie wyszło. Poszło o wysokość dotacji. Zostali więc z niczym w niszczejącym domu.
Mieszkają w drewnianym domu. Nie ma tutaj łazienki, nie ma ubikacji, jest za to grzyb na ścianach. Cały dom ogrzewa jeden kaflowy piec w pokoju. On nie widzi w ogóle, ona widzi bardzo słabo. Pierwszą operację na oczy Krystyna Stypułkowska miała ponad trzydzieści lat temu. Poznali się w szpitalu. Od tej pory wspólnie, choć bez sakramentu, starają się dźwigać krzyż, który przyszło im nieść.
WARUNKI ŻYCIA FATALNE, ALE BYŁA SZANSA NA POPRAWĘ
Od lat nie remontowali domu, w którym mieszkają, bo jak mówią – brakowało pieniędzy. – Nigdy nie korzystaliśmy z pomocy. Nie jesteśmy małżeństwem. W ubiegłym roku chcieliśmy uzyskać pomoc z centrum pomocy rodzinie w Staszowie. Przyjechał pracownik, zobaczył co jest i kazał jak najszybciej składać wniosek – mówi Marian Dobrowolski.
Autor: Marcin Jarosz
Pełny tekst na stronie Echo Dnia