Dziewczynę porwali z przystanku. Musiała napisać testament, wykopać grób. Nagrywali sceny z symulowanym seksem.
18-letnia dziewczyna z powiatu staszowskiego przeszła przez prawdziwy koszmar. Porwali ją z przystanku, kazali podpisać własnoręcznie napisany testament. Później wywieźli ją do lasu, wykopali grób i wrzucili do niego. Dotykali w miejscach intymnych, symulowali seks, a wszystko to nagrywali. Podejrzani wczoraj zostali aresztowani.
Dramatyczne wydarzenia miały swój początek tydzień temu w niedzielę. Wówczas do stojącej na przystanku autobusowym w Staszowie 18-latki podjechał polonez. W samochodzie było czterech młodych ludzi, wśród nich jej były chłopak. Jeden z mężczyzn wysiadł z auta i wepchnął zaskoczoną dziewczynę do środka.
JESZCZE DWÓCH
– Pojechali najpierw do podstaszowskiej miejscowości. Tu zatrzymali się przed remizą, gdzie na skuterze dojechali jeszcze dwaj młodzi ludzie. Do bagażnika samochodu zapakowali łopaty, kilof, siekierę – opowiada wysoki rangą oficer świętokrzyskiej policji.
Tu też – jak wynika z relacji dziewczyny – mężczyźni zaczęli ją dręczyć.
– Nastolatka opowiada, że kazali jej pisać… testament. Grożąc śmiercią zmusili do nabazgrania kilku zdań i podpisania ich. Potem znów wsadzili ją do samochodu i wywieźli do lasu – dodaje oficer.
Autor: Sylwia Bławat
Pełny tekst na stronie Echo Dnia